...Mateusz Birkut...człowiek który wierzył za bardzo...w jego oczach nadzieja na lepsze jutro socjalistycznej Polski Ludowej...

...dopadły mnie refleksje nad ojczyzną...jeszcze nie taką odległą...ojczyzna , która do dziś zbiera żniwo tamtych czasów...Poznań 56' , Gdańsk 71', stan wojenny...odwilż i dziś znów twarze nalane tłuszczem i i żądne władzy i pieniędzy...biedna ta nasza kraina Lecha...
..."Człowiek z marmuru"...pomieszanie dokumentu z kronikami filmowymi i życiem kobiety usiłującej strzępy czyjegoś życia zlepić w całość...
...piszę bezładnie...
...nie mogę napisać tego co czuję...
...nie umiem..
...mam mętlik w głowie i nie potrafię zebrać myśli...
...może tak...
...wczoraj oglądałam ten film, jakbym widziała go po raz pierwszy, docierały do mnie niuanse, przesłania, potrzeby, uczucia, płakałam z radości ,że rozumiem i ze smutku nad losem Mateusza...ze smutku nad utraconymi marzeniami i zawaleniem się ideałów...
...może praca nad "Brygadą szlifierza Karhana" powoduje, że jestem wyczulona na klimaty socjalistycznej nadwiślańskiej krainy...na ludzi, którzy po zwycięstwie nad hitleryzmem zaczęli z nadzieją nowe życie...i kładli w zapale 30 tysięcy cegieł w ciagu jednej zmiany i szlifowali czopy tłokowe w 6 minut bez użycia bezkłówki...
..o latach 40' i 50' myślałam zawsze z przymrużeniem oka, z lekkim uśmiechem sarkazmu na ustach, z pukaniem sie w czoło .." co wyście robili, towarzysze?"...dziś wiem, że oni nie mieli wtedy poczucia beznadziei i głupoty, która dopiero objawiła historia...wrecz przeciwnie...oni wierzyli, chcieli, mięli zapał, walczyli...i tym bardziej jest to przerażające...

Mateuszu...przodowniku pracy, marzycielu...wiem o co Ci chodziło...o miasta i domy i spokój i radość i szczęście i o ludzi i w nich pokładanie zaufania i nadziei...i wiem dlaczego już nie śmieszy mnie zapał, z którym pracowałeś i uśmiech satysfakcji po skończonej robocie...
...a tak przy okazji...znów zaczął mi sie podobać Jerzy Radziwiłłowicz.. : ) ....